Po męczącym locie z Helsinek do Pekinu i przyjeździe z lotniska do hotelu marzyłem tylko o kąpieli i śnie. Jak poradzić sobie z jet lagiem? Ja musiałem zjeść lekkie śniadanie i przespać się kilka godzin w ciągu dnia. Nie miałem nawet siły i ochoty pozwiedzać hotelu NUO, a wierzcie mi ten hotel to dzieło sztuki. Przeczytacie o nim w osobnym wpisie na blogu.

Uwielbiam ten pekiński hotel między innymi za stale uzupełniane pomarańcze w pokoju.
Z kiepskich informacji to okazało się, że zostawiłem mój aparat fotograficzny na pokładzie samolotu Finnair. Mam chyba za mało rąk do uwieczniania lądowawania samolotu. W jednej ręce GoPro, w drugiej iPhone i przydałaby się również trzecia do aparatu fotograficznego. W ferworze kręcenia filmów aparat wpadł mi między siedzenia i zapomniałem o nim. Przypomniałem sobie jadąc do hotelu. Po raz pierwszy zostawiłem coś w samolocie.
Zanim położyłem się spać musiałem więc odzyskać mój aparat fotograficzny. Może jest już stary, ma już nawet ubytki w obudowie, ale był ze mną w tylu miejscach i ciągle robi świetne zdjęcia. Bardzo pomocny w był personel hotelu Nuo, concierge odzyskał mój aparat i dwa dni później wrócił do mnie.

Pierwszy spacer w Pekinie i zaskakujące wrażenie. Pekin przypomina mi … Warszawę. Ta dzielnica, w której znajduje sie nasz hotel to blokowiska i postindustrialne tereny. Betonowe bloki, mnóstwo reklam, w oddali nowa dzielnica z nowymi wieżowcami ze szkla i stali. Ma to swój urok, nie jest to wymuskana cześć miasta dla turystów. Dzięki temu mogę zobaczyć prawdziwy Pekin.

Celem dzisiejszego krótkiego spaceru było centrum handlowe Indigo przy stacji metra Jiangtai. Musiałem kupić nowy aparat fotograficzny. Nie mogłem stracić żadnego dnia na robienie zdjęć. Po drodze znalazłem tajemniczą budkę na osiedlu, budynek rządowy i książkomat – automat do wypożycznia książek (więcej o bookomacie we wpisie 9 ciekawostek z Pekinu).

Przejście kładką na drugą stronę ruchliwej ulicy. W oddali widoczne wieżowce Wangjing, tam znajduje się między innymi Wangjing Soho słynnej architektki Zaha Hadid.

Ta część Pekinu, w której mieszkałem i spacerowałem w sobotę, położona jest w Chaoyang District. Widać jak miasto się zmienia. Miejsce bloków, starych osiedli zajmują nowoczesne centra handlowe i biurowce.


Indigo Beijing Shopping Plaza przypomina mi trochę Złote Tarasy w Warszawie. O zakupach w Pekinie napiszę wam w osobnym wpisie. Zabiorę was na Pearl Market, napiszę też więcej o tym centrum handlowym. Alicja wie, że nie cierpię zakupów w centrach handlowych. W Indigo byłem jeszcze raz z Davidem na spotkaniu z chińskimi klientami w restauracji gdzie jedliśmy pyszną kaczkę po pekińsku.
Dzieci na całym świecie są takie same.

Canon Power Shot SX700, dzisiejszy zakup w chińskim sklepie z elektroniką. W Sundan wybór bardzo ograniczony i ceny wcale nie takie niskie jak oczekiwałem po Chinach. To jedyny sklep z aparatami jaki znalazłem w centrum handlowym Indigo oraz jedyny aparat w przystępnej cenie i akceptowalnych parametrach. Przez pobyt w Pekinie Canon miał zastąpić mój zagubiony aparat. Na szczęście odzyskałem mojego Fuji.

W drodze powrotnej do hotelu. Uliczne jedzenie w Pekinie będziemy próbować na targu rybnym. Jeśli się nie brzydzisz to koniecznie przeczytaj Jing Shen – największy targ rybny w Pekinie.
W odróżnieniu od wyjazdu do Abu Dhabi hotel w Pekinie położony jest w mieście i rano przed śniadaniem mogę poznać okolicę. Muszę wstać bardzo wcześnie, żeby mieć chociaż 3 godziny. Postaram się przed rozpoczęciem pracy pokazać wam życie w Pekinie. Zobaczcie kolejny wpis niedzielny poranek w stolicy Chin.