Największa atrakcja Karlskrony to bez wątpienia Muzeum Marynarki Wojennej, do którego przyjechaliśmy po zwiedzaniu do Ronneby i Hjortahammar. Marin Museum położone na wyspie Stummholmen nazywane jest też Muzeum Morskim. Z zewnątrz przypomina grecką świątynie, oczywiście w minimalistycznym skandynawskim stylu.
Przy nabrzeżu cumują Jarramas – stalowy pełnorejowiec szwedzkiej marynarki wojennej, HMS Bremön – trałowiec z okresu II Wojny Światowej, HMS Västervik – okręt rakietowy z czasów zimnej wojny. Niestety nie zwiedziliśmy hangaru Slupów i Barkasów.
Polecamy wam spacer po nabrzeżu, a najlepiej obejdźcie całe muzeum. Piękne widoki na Bałtyk.
Wewnątrz muzeum pierwsza sala i płaskorzeźba doskonale ilustrująca, dlaczego Karol XI wybrał to miejsce w archipelagu południowego Bałtyku na założenie swojego portu wojennego i miasta. Karlskrona położona na 33 wyspach nigdy nie została zdobyta. Na górze dwa forty strzegące jedynego przejścia dla statków do miasta.
Największe wrażenie w muzeum wywarła na Jarku kolekcja galionów, czyli rzeźb umieszczanych na dziobach okrętów. Pełniły one nie tylko funkcje dekoracyjne i prestiżowe, ale także zapewniały statkom odpowiedni balans.
W sali galionów unosi się specyficzny zapach.
W sali modeli imponujących rozmiarów drewniane modele szwedzkich okrętów wojennych. Jak mówiła nasza przewodniczka Ania, Szwedzi konstruowali ich mnóstwo zanim zaczęli budować właściwe żaglowce. W Karlskronie padł rekord. W ciągu trzech lat w stoczni wojennej zbudowano 20 czteromasztowców. I to w XVII wieku. Imponujące tempo.
Ciekawostką jest podwodny tunel. Schodzi się pod poziom Morza Bałtyckiego i przez okna widoczny jest wrak z XVIII wieku. Niestety z powodu wczorajszego sztormu na Bałtyku woda była bardzo mętna i musieliśmy Ani uwierzyć na słowo. Ta część wystawy poświęcona jest morskim badaniom archeologicznym. Czuć jak konstrukcja porusza się pod wpływem morza. Przypomina to nam także rejs promem z Gdyni.
W muzeum zobaczycie bogatą kolekcję białej broni, muszketów, armat.
Rekonstrukjca części okrętu wojennego pokazuje ładowanie działa przez załogę.
Na drugim piętrze wystawa Zimna Wojna. Ciekawa aranżacja.
My znamy tę historię bardzo dobrze. Ciekawe czy Szwedzi też?
W tym czasie Szwecja i Finlandia były krajami neutralnymi. To nie przeszkadało radzieckim łodziom podwodnym w pływaniu po szwedzkich wodach terytorialnych. W obecnej sytuacji to już chyba nie tylko historia. Patrząc na te torpedy przypomina mi się film „Polowanie na Czerwony Październik” z Sir Seanem Connerym i słowa torpedo in the water …
Taste of Sweden
Restauracja w muzeum, to również nie lada atrakcja. W restauracji mieliśmy kulinarne Blekinge – Szwecja w pigułce. Bufet szwedzki w cenie 110 SEK w niedzielę, w inne dni 90 SEK. Serwowane są tu dania typowo szwedzkie, podpisane także po polsku, no i oczywiście śledzie. Na przystawkę pieczywko, pyszne szwedzkie masło, oliwki, surówki, ryby.
W ten dzień na główne danie polecano Raggmunkar & fläsk czyli placki ziemniaczane z boczkiem oraz żurawiną; Sill & potatismos – smażony śledź w panierce z puree ziemniaczanym z żurawiną i topionym masłem oraz Kroppkakor – pyzy nadziewane siekaną wieprzowiną i cebulą, polane białym sosem z żurawiną.
I oczywiście lody i kawa, dużo kawy. To też dobre miejsce do podładowania sprzętu, chociaż kontaktów to tu nie ma za wiele, szukajcie pod oknem blisko bufetu. W restauracji bardzo miła obsługa i starająca się mówić po polsku proszę, dziękuję.
Tuż obok muzeum powstaje nowy budynek, w którym prezentowany będzie HMS Neptun. To łódź podwodna klasy Näcken, która była w służbie szwedzkiej marynarki w latach 1980 – 1998. Tutaj będzie również prezentowana pierwsza szwedzka łódź podwodna. Nazywa się Hajen (Rekin) i została zwodowana w 1904 roku. Otwarcie już w czerwcu 2014.
Mamy nadzieję, że je zobaczymy w przyszłości.
Multimedia i Social Media
Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie sprawdzili czy muzeum ma własną aplikację na urządzenia mobilne, profil na Instagramie lub multimedialne i interaktywne instalacje dla odwiedzających, w szczególności dla dzieci. Muzeum Morskie w Karlskronie wszystko to oferuje swoim turystom.
Są tu atrakcje dla dzieci, które niekoniecznie docenią wartość historycznych eksponatów. W jednym miejscu można między innymi spróbować jak wiosłowało się jako galernik. W specjalnych salach można brać udział w bitwie morskiej strzelając z okrętowej armaty oraz spróbować jak działała laska Jakuba czyli przyrząd nawigacyjny z czasów wypraw morskich.
W symulatorze kabiny poczujesz się jak kapitan współczesnego statku. Chyba nie musimy wam pisać, że te atrakcje najbardziej oblegane są przez dzieci.
Jest też tradycyjny plac zabaw dla dzieci, gdzie mali turyści mogą nauczyć się wiązania węzłów. Gry i symulacje są w czterech językach angielskim, szwedzkim, niemieckim i słuchajcie – w POLSKIM. Można również wypożyczyć audio guide w języku polskim i przy eksponatach uruchamiać nagrane audycje.
Również strona internetowa Muzem Morskiego jest w polskiej wersji językowej. Znajdziecie tu godziny otwarcia muzeum, ceny biletów, opisy atrakcji. Nieczęsto zagranicą tak dba się o polskiego turystę.
MarinMuseum działa na Facebooku, Youtube i Flickrze. Profil na Instagramie też jest, ale mógłby być bardziej aktywny (9 zdjęć, 32 followersów, ponad 250 postów z hashtagiem #marinmuseum na Instagramie).
Muzeum Marynarki Wojennej w Karlskronie to podróż w czasie od drewnianych kilkusetletnich modeli do stalowych współczesnych okrętów i łodzi podwodnych. Na koniec nasza punktowa ocena muzeum.